Małgorzata Wiśnik (Żyrafa) - W tym roku podjęłam decyzję szybko. Zdobyłam doświadczenie w roku ubiegłym. W tym czasie świetnie się bawiłam wraz z innymi rodzicami. Czas jaki spędzamy na próbach jest dla mnie relaksem i oderwaniem się od zabieganego życia. Po drugie serce moje się cieszy jak widzi, że dzieciom podoba się przedstawienie i moje pociechy są dumne ze swoich rodziców.
Katarzyna Pełka-Wolsztajn (Mama Bombika) - Bo praca nad bajką dla dzieci to wspaniałe doświadczenie, ale i też mnóstwo radości.
Roman Krzeszewski (Mamut) - Ponieważ byłem w stanie wygospodarować czas, i oczywiście sprawia to przyjemność moim dzieciom i nie tylko.
Michał Ociepka (Hiena)- Uczestniczyłem już w poprzednim przedstawieniu i powiedziałem sobie, że i w tym roku również będę grał. Jest to w jakimś stopniu odskocznia od codzienności, jak również sprawdzenie się na scenie, grając przed tak wspaniałą publicznością jaką są dzieci.
- Co pomyślała pani/pan po przeczytaniu po raz pierwszy scenariusza?
AP - Zagrać Bombika, to było fascynujące, Bombik jest dobry, pomocny i godny zaufania, ale i trudne, bo był bardzo zdeterminowany swoją sytuacją. Starałam się być bardzo smutna, zmartwiona, wręcz cieszyłam się, gdy mogłam być już ożywiona i szczęśliwa, ale też było bardzo wesoło.
MW - Na pewno było to dla nas wszystkich wyzwanie, gdyż rolę zwierząt nie miałam okazji grać. Ale szybko wczułam się w nią. Uświadomiłam sobie, że przecież codziennie czytając dzieciom bajkę na dobranoc wcielam się w różne postacie i zwierzęta, naśladując głos lwa, myszki, kurczaczka, króla, księżniczki, rycerza i wielu, wielu innych.
RK - Myślałem przede wszystkim o tym, jak wygospodarować czas, czy będę w stanie uczestniczyć i wywiązać się z deklaracji.
MO - Myśl, która pierwsza przeszła mi przez głowę była taka: "coś mi się wydaję, że będzie bardzo ciężko...". Na początku dosyć dziwnie się czułem w skórze hieny, jednak z próby na próbę było coraz śmielej, pewniej i śmieszniej.
- W jaki sposób dokonano podziału ról?
AP - Role wybieraliśmy wspólnie, bez narzucania komukolwiek, bardziej słuchaliśmy sugestii p.Agnieszki, która była duszą przedstawienia i naszym natchnieniem, jej uwagi były bardzo pomocne, ale też nic nie narzucała, pozwalała rozwinąć się naszej fantazji..., pomocne były także uwagi innych uczestników przedstawienia. Nie było także łatwo ze strojami, ale w końcu liczył się sam pomysł.
KP-W - Grałam mamę Bombika. Wspaniale się czułam w tej roli. Mama Bombika jest mądra, ciepła i troskliwa. Oczywiście bardzo ją lubię. Sugestie reżysera odnośnie gry były, ale też i były bardzo wskazane, zależało mi na tym jak dobrze oddać rolę, bez względu na to, czy postać pochodzi ze świata zwierząt czy ludzi. Chodzi o to,jak zyskać, albo też, nie stracić sympatii dzieci. Takie przedstawienie łączy, wiąże rodziców i przenosi się na dom, w tym pozytywnym znaczeniu.
MO -Każdy wybierał postać, którą chciałby grać, lub w której dobrze by się czuł. To nie było łatwe, wręcz było ciężko, postacie zwierząt, jak np. przebiegła, dokuczliwa hiena, zmuszały nas do nienaturalnego zachowania się na scenie, trzeba było się przełamywać aby być innym niż się jest. Ta atmosfera prób przenosiła się do domu, jak wszystko co nas spotyka poza nim. Było więc i odpytywanie z tekstu i praca nad zachowaniem się na scenie i dopracowywanie szczegółów.
- Jakie wspomnienia zabrała pani/pan ze sobą z planu?
AP -Świadomość, że robimy to dla dzieci, które na nas liczą... dodawała nam skrzydeł. Bardzo przyjemnie było patrzeć na pociechy, jak z ogromnym zainteresowaniem i przejęciem oglądały przedstawienie. Uwielbiałam próby, trochę szkoda, że już po wszystkim... były żarty, śmiechy i muzyka. Udział w tym projekcie upewnił mnie, że to przedszkole jest dla dzieci i że je kocha, a ja kocham to przedszkole i ludzi którzy w nim pracują i dziękuję za wszystko.
MW - Sprawienie wielkiej radości moim i innym dzieciom, a nawet osobom dorosłym, dużo zabawy i śmiechu podczas prób, oderwanie się od codzienności. Wszyscy rodzice wkładali dużo serca i zaangażowania w przygotowanie dekoracji i strojów. Pani Agnieszka, przygotowała wszelkie szczególiki: muzykę, aranżację tańców, piosenki, dekoracje i co najtrudniejsze... często musiała "stawiać do pionu" rodziców, bo było zbyt wesoło. Biorąc udział w licznych projektach organizowanych przez przedszkole myślę o moich dzieciach. Ja w czasie swojego dzieciństwa nie miałam i nie mam jakichkolwiek więzi matczynych. Obiecałam sobie, że takich błędów nie będę popełniała w stosunku do moich dzieci, że będę mamą do której zawsze mogą się przytulić, zwierzyć, poradzić i że razem będziemy spędzać dużo, dużo czasu... Wspomnienia są wyjątkowe i niezapomniane...
KP-W - Wspólna, dobra zabawa, radość a jednocześnie świadomość, że robimy coś fajnego, że integrujemy się z przedszkolem, że sprawiamy radość dzieciom. To był już trzeci podobny projekt w którym wzięłam udział. Szkoda, że już opuszczamy nasze kochane Przedszkole. Ale będziemy wracać! Zachowamy też piękne wspomnienia.
RK -Uznanie w oczach mojej córki... gdy wręczała mi dziękczynny podarek na koniec każdego przedstawienia. To był kolejny projekt w którym uczestniczyłem. Mój udział w nim był zadośćuczynieniem za opiekę i przekazywane wartości moim dzieciom. Pokazanie, że tremę, wstyd są normalnym zjawiskiem, które w odpowiedniej atmosferze da się przezwyciężyć i nie będą paraliżujące. Warto jest żyć i trudzić się dla innych.
Dziękuję za rozmowę, z franciszkańskim pozdrowieniem: Pokój i Dobro s.Luiza